“You Wanna Be High For This”: The Weeknd. “House of Balloons”
piątek, sierpnia 17, 2012*Scroll down for the English version*
Pewnego dnia znajomy
rzucił mimochodem, że Drake zamieścił na swoim Twitterze cytat z utworu
„Wicked Games” jakiegoś młodego artysty wraz z odnośnikiem do jego
strony internetowej i że kawałek jest nawet fajny. Wypadało sprawdzić, kogo
Drizzy zdecydował się polecić swoim fanom. No i się zaczęło.
The Weeknd to pseudonim
artystyczny Abla Tesfaye, 21-letniego mieszkańca Toronto. Jego utwory po
raz pierwszy dało się słyszeć pod koniec 2010 roku, kiedy kilka z nich pojawiło
się na YouTubie. 21 marca tego roku miała miejsce premiera mixtape’u
zatytułowanego „House of Balloons”, który można było ściągnąć za darmo ze strony
www.the-weeknd.com. Nie bez znaczenia dla jego promocji
pozostała wspomniana wyżej pomoc Drake’a. Album ten otwiera trylogię, której
druga część wyszła w sierpniu (przeciążając serwer i zmuszając artystę do
udostępnienia materiału także za pośrednictwem innych źródeł – 180 000
pobrań w dniu premiery!), a trzecia ma się pojawić jesienią.
Muzyka, którą tworzy The
Weeknd wraz z ekipą producencką XO, w skład której wchodzą Doc McKinney i
ILLANGELO, należy do nurtu muzyki elektronicznej. Ma charakter
eklektyczny, można w niej odnaleźć elementy R&B, o czym świadczą gładka,
miękka aranżacja wokalu czy soulowe wokalizy. Rytm podobny do hip-hopowego,
tempo utworów wolne, czyniące je niezdatnymi do tańca są charakterystyczne
dla downtempo, z kolei niektóre z wykorzystanych instrumentów przywodzą na
myśl post-dubstep (np. „High For This”).
Jak na standardy R&B
wokal Tesfaye może nie zachwyca, ale tylko na pozór może to przeszkadzać.
Wykorzystuje on możliwości swojego głosu w bardzo ciekawy sposób: przytłumiony,
pełen smutnych emocji śpiew, przejmujące zawodzenie (np. „Loft Music” ‑ fenomenalny,
niemoralny do granic możliwości i doskonały akustycznie kawałek,
przez który loft stał się moim absolutnym must have!) czy śpiew z zatkanym
(bynajmniej nie z powodu przeziębienia) nosem (hit! „The Party & The
After Party”) składają się na świeży i unikalny produkt, obok którego
nie można przejść obojętnie. Warto zwrócić uwagę, jak kapitalną rolę
odgrywa w całości produkcji echo. Jego wszechobecność niejako oplata słuchacza,
wprowadza w stan niepokoju, a zmysłowy falset w połączeniu
z dekadenckim, wręcz hedonistycznym przekazem to doskonała recepta na
pełen odlot (They say my brain melting,
and the only thing I'll tell'em/Is I'm living for the present and the
future don't exist “Loft Music”). W inteligentnych, dojrzałych i
często metaforycznych tekstach dominuje jedna tematyka – niczym nieskrępowana
narkopoligamia. Całość utrzymana jest w klimacie nocnych i
wczesnoporannych opowieści o płytkich uczuciach, którym towarzyszą silne
emocje, potrzebie bliskości za wszelką cenę i rezygnacji z
przyszłości na rzecz egzystencji z dnia na dzień. Odnoszę wrażenie, że
kluczem do popularności albumu może być, poza oczywistym walorem świeżości,
zdumiewająca łatwość, z jaką The Weeknd potrafi narzucić słuchaczowi nastrój.
Płyta ma wydźwięk szalenie pesymistyczny, co może dziwić zwłaszcza, gdy wziąć
pod uwagę fakt, że jej autor w chwili nagrywania miał dwadzieścia lat
(sic!). A przy tym paradoksalnie potrafi przynieść ukojenie, bo jej
brzmienie absorbuje uwagę odbiorcy, a słowa i przejmujący wokal pozwalają się
na chwilę zawiesić w refleksyjnej próżni. Byłoby nadużyciem twierdzić,
że jest to muzyka dla każdego. Znam osoby, które przed końcem
pierwszego numeru przemianowałyby ten mixtape z „House of Balloons” na
„House of a Downfall”. Abstrahując od widocznej na każdym kroku degrengolady,
autorowi tekstów nie można odmówić błyskotliwych uwag i poczucia humoru (I got a brand new girl call her Rudolph,
she’ll probably O.D. before I show her to mama
„The Party&The After Party”). Ta muzyka z pewnością nie nadaje
się do słuchania w aucie czy w pracy. Jest tak cholernie seksowna, że dobrze
się zastanówcie zanim pozwolicie swojej dziewczynie słuchać jej z kolegą...
Żeby zobrazować, jakie
wrażenie potrafi wywrzeć ten mixtape wspomnę, że po pierwszym
przesłuchaniu „Wicked Games” mój przyjaciel, będąc w ewidentnym amoku,
zrobił to tego samego dnia jeszcze jakieś siedemdziesiąt dziewięć razy.
Przez kolejnych kilka tygodni chłonięcie The Weeknd dołączyło do zacnego
grona moich używek. Ale już po bożemu - utwór po utworze - kilkadziesiąt razy
przesłuchałam doskonale zmasterowaną całość, stopniowo zakochując się w niej
bez pamięci. Muszę przyznać, że jest to pierwsza produkcja, która podobała
mi się od początku do końca, bez zastrzeżeń. Od niekwestionowanych
pereł w postaci „Wicked Games”, „High For This” czy „What You Need”, przez
rewelacyjne „Party and The After Party” i „The Morning”,
spokojniejsze „The Knowing”, bardziej popowe „House Of Balloons/Glass
Table Girls” (utwór tytułowy z samplem z singla „Happy House” Siouxie
and the Bashees)” po rozpustny „Loft Music” I upadły „Coming
Down”. Jestem przekonana,
że gdyby mój idol Bukowski zamiast pisać śpiewał, brzmiałoby to dokładnie
jak The Weeknd. Póki co, jest to dla mnie najlepsza „płyta” tego roku,
a zdetronizować mógłby ją tylko J. Cole, o czym przekonam się 27
września.
Po fenomenalnym Drake’u
po raz kolejny odnoszę wrażenie, że producenci seriali takich jak „Southpark”
i „How I Met Your Mother” trochę przesadzają z deprecjonowaniem Kanady.
Bo okazuje się, że kraj syropu klonowego, blackberry i sera ma też inne
wyśmienite towary eksportowe. Go Canada!
(tekst pochodzi z września 2011)
“You Wanna Be High
For This”: The Weeknd. “House of Balloons”
One day
one of my acquaintances mentioned incidentally that Drake twitted a quotation
from „Wicked Games”, a song of some young dude, and a reference to his website.
He added that the song was actually cool, too. It seemed necessary to check
whom Drizzy decided to recommend to his own followers. And off it went.
The
Weekend is a stage name of Abel Tesfaye, a 21-year-old from Toronto. He could be heard for the first time
in the end of 2010 when some of his music appeared on YouTube. On March 21 he
made his first mixtape titled “House of Balloons” accessible for free download
at his official website www.the-weeknd.com. Above mentioned
Drake’s help was not to be underestimated. This album begins a trilogy – its
second part was released in August (the interest was so big that users
overloaded the servers and the artist was forced to enable download also
through different sources – we’re talking 180,000 on the premiere!) and the
last one will be released in autumn.
The
Weeknd and his producers from XO crew - Doc McKinney i ILLANGELO - should be
considered representatives of electronic music. Their productions are eclectic,
one can find elements of R&B like smooth and soft vocal arrangements or
vocalises typical for soul music. Rhythm similar to hip-hop and the slow tempo
makes it unsuitable for dancing which is one of the features of down-tempo
while some of the used instruments suggest post-dubstep (e.g. „High For
This”).
Tesfaye’s
vocal does not ravish by R&B standards but it may bother only on the
surface. That’s because of the way he makes use of it – dim, downcast singing, disturbing
crooning (e.g. „Loft Music” – this phenomenal, super depraved song with perfect
acoustics made loft an absolute must have for myself!) or singing with a
plugged (possibly not as a result of a flu) nose (hit! „The Party & The
After Party”) – these all are components of a fresh and unique product you
cannot pass over lightly.
One
should pay attention to the key role of echo in this production. It’s
omnipresent and so to say hems the listener around, causes uneasiness and
sensual falsetto added to a decadent, even hedonistic message is an easy recipe
to get high (They say my brain melting,
and the only thing I'll tell'em/Is I'm living for the present and the
future don't exist “Loft Music”).
His
smart, mature and very often metaphorical lyrics concentrate upon one theme –
the unfettered narcopolygamy. We experience the atmosphere of nocturnal and
early-morning tales about shallow feelings accompanied by strong emotions, cry
for intimacy at any price and giving up future in return for a day-to-day
existence.
My
guess would be that secret of the mixtape’s popularity is, apart from obvious
virtue of innovation, The Weeknd’s amazing ability of mood imposition. The
whole album is incredibly pessimistic, especially taking into consideration
artists’ young age at the time of recording (20 years old)(sic!). Yet,
paradoxically, this music can bring peace as its sound absorbs listener’s
attention while lyrics and disturbing voice allow him to hang in a cogitative
void. I would lie if I said this is the music for everyone. I know people who
would rename “House of Balloons” into „House of a Downfall” by the end of the
first song.
Apart
from pervading depravation, it’s hard to deny artist’s witty observations and
good sense of humor (I got a brand new
girl call her Rudolph, she’ll probably O.D. before I show her to mama
„The Party&The After Party”). This music is not suitable for a car or a
workplace. It’s so damn sexy that you better think twice before you let your
girlfriend listen to it with her male acquaintance...
To
illustrate what kind of impression can this mixtape make, I will only mention
my friend who after first hearing of “Wicked Games”, apparently suffered some
kind of concussion and played it another 79 times on the very same day. Through
another couple of weeks absorbing The Weeknd joined a noble group of my
addictions. But properly – I have listened to this perfectly mastered album
track by track for several dozens of time and could not stop myself from
hopelessly falling in love with it. I must confess it was the first production
I liked from start to finish without reservation. From unquestionable pearls like “Wicked Games”, „High For This”
and „What You Need” through outstanding „Party and The After Party” and
„The Morning”, composed „The Knowing”, more pop „House Of Balloons/Glass
Table Girls” (title song based on a sample from „Happy House” of Siouxie
and the Bashees) to depraved „Loft Music” and fallen „Coming Down”.
I am
quite sure that if my idol Bukowski sang instead of writing it would sound
pretty much like The Weeknd. As far this is the best ‘album’ of the year and
only J. Cole can depose this #1 which I will find out on September 27.
After phenomenal
Drake once again I get the impression that producers of “Southpark” and “How I
Met Your Mother” might have exaggerated in depreciating Canada. It turns out
that this land of a maple syrup, blackberry and cheese has much more fine
export goods to offer. Go Canada!
0 komentarze