Czytam, więc jestem, czy jestem tym, co czytam? (I read therefore I am, or I am what I read?)
poniedziałek, września 24, 2012
*Scroll down for the English version*
Znacie na pewno co najmniej kilka
wariacji tych powiedzeń – o myśleniu, jedzeniu i sporą ilość żartobliwych
(jeśli czytacie, oczywiście;) ). Ja dzisiaj o czytaniu, bo z lekkim sercem mogę
powiedzieć, że uwielbiam.
Po co właściwie czytać? Podręczniki i
lektury z obowiązku, ale niech już im będzie, że jakąś tam wiedzę i przekaz
niosą. Ale beletrystykę? Patrząc na
liczbę książek zalegających na księgarnianych półkach nie można się oprzeć
wrażeniu, że dzisiaj każdy może pisać. Najlepiej byłoby mieć znajomości, ale
czasem wystarczy szokujący temat et
voilà! Podobnie jest z blogami;) I fotomodelingiem[1]. Dzisiaj każdy może wszystko. (Jeśli
nie możecie sobie wyobrazić życia bez iPhone’a, iPoda, iPada (i iPaida, oczywiście!),
to przypomnijcie sobie czasy, kiedy jak ktoś się spóźnił na ustawkę, to nie
miał szans się dowiedzieć, gdzie się wszyscy podziali, bo NIE BYŁO jeszcze
telefonów komórkowych.) Tyle
tylko, że nikt „nie ma na nic czasu”, ledwo jednym uchem słucha wiadomości, a
jak już trafi mu w ręce jakiś dziennik, to zadowala się nagłówkami artykułów z
pierwszych kilku stron (chyba, że jest to „Fakt”, bo tam podobno zaczyna się
lekturę od końca). Przecież seriale się same nie obejrzą, pierdoły same nie
popchną znajomym, alkohol poza naszym krwiobiegiem też jakiś smutny, fejsbuń
sam nie skomcia foci psiapsiółów i psiapsiółek. Jeszcze żeby ludzie leżeli
brzuchem do góry i kontemplowali muzykę, rozkminiali angielskie wielokrotne
rymy i metafory...
No i tak witamy pokolenie
hejtujących-żygających-włanczających-poszłych-zajebistych-lookających-słitaśnych-komciających-lofciających gimbusów.
Którym jest bez różnicy czy robią komuś łaskę czy laskę. Język, którego nie da
się uprościć i koło polskiego to może i leżał, ale całkiem dawno i tylko przez
chwilę. Co gorsza, nie tylko stroniące od lektury ofiary systemu edukacyjnego się nim posługują. Tylko
że dla nich, spędzających trzecią część swojego czasu w cyberprzestrzeni, jest
to podstawowe narzędzie komunikacji. Podobne tendencje obserwuję u swoich
wykształconych znajomych, w tym absolwentów kierunków filologicznych.
Nienawidzę tych wszystkich thxów, plsów, LOLi (lubię za to xo, bo mi się
kojarzy z XO;) ). I błędów ortograficznych, ghrrr! Większość ludzi to
wzrokowcy, dlatego u tych, którzy nie czytają, automatyczne sprawdzanie pisowni
nie działa i po napisaniu „żygam” nie włącza im się czerwona lampka. Dramat… Lektura
jest też być może ostatnią deską ratunku dla korpo-szczurów (jeśli cokolwiek
może ich jeszcze zbawić), którzy nie przygotowują projektów pism, nie
przesyłają dalej wiadomości, nie odbywają rozmów telefonicznych i nie
potrzebują niczego pilnie, tylko draftują, forłardują, są na kolu i to wszystko
asap, oczywiście. W wyniku intensywnego użycia Internetu i wzajemnego
pobłażania w realnym otoczeniu mówimy coraz prościej i brzydziej, poza
ukochanymi przekleństwami, najpopularniejszy przymiotnik to „zajebisty”, a swój
stosunek to przedmiotu lub osoby określamy wyłącznie przy użyciu słów
fajny-niefajny. A być prostym może każdy, to żadne wyzwanie. Sztuką jest sprawiać,
żeby ludzie z przyjemnością nas słuchali. Panowie, przyznajcie, że typ
dziewczyny ‘kur*a-ale-się-wczoraj-naebałam’ nie kwalifikuje się do przedstawienia
mamie. Ile z kolei pozytywnych cech, zupełnie nie związanych z mową,
przypisujemy ludziom, którzy się ładnie wysławiają! Od razu się człowiek
prostuje, skupia i nerwowo szuka w pamięci jakiegoś lepszego sposobu wyrażenia
zainteresowania tym, co słyszy, niż „no nie pier*ol!”. Zagadnieniu komunikacji
werbalnej z pewnością poświęcę więcej czasu przy innej okazji.
Nie zrozumcie mnie źle, nie chodzi o
to, żeby w towarzystwie móc wyrecytować tytuły 357 pozycji przeczytanych w tym
roku (choć nic nie stoi na przeszkodzie, żeby prowadzić z tego skrupulatne
notatki na biblionetce;)). O samych zaletach czytania książek nie chcę się
rozpisywać, bo w przystępny sposób ten temat wyczerpała Szwedzka Akademia Literatury Dziecięcej (zob. http://www.bibliotekaspmich.kylos.pl/zaletyksiazki.php).
Uważam, że każdy, kto nie stawia sobie
za cel przejść przez życie jako półidiota, powinien czytać co najmniej kilka
książek w roku. Jeśli go nudzi klasyka i zapierające dech w piersi powieści
przygodowe (kocham „Hrabiego Monte Christo”!), zawsze zostaje mu kryminał, literatura
faktu, fantasy, romanse czy „Świat według Clarksona”. Z doświadczenia wiem, że
nawet najbardziej oporni nie odmówią jednemu pisarzowi. Przynajmniej jak ja
namawiam (uśmiech). Charles Bukowski. Autor, którego darzę szczególnym rodzajem
sympatii i długo mogłabym o nim mówić, ale to nie pora na pean na jego cześć (choć,
co się odwlecze...). W skrócie – poeta i pisarz, którego twórczość w dużej
mierze opisuje jego własne awanturnicze życie i doświadczenia z alkoholem,
kobietami, biedą, hazardem, próbę ucieczki przed systemem i jego wymaganiami na
rzecz możliwie niezależnej egzystencji. Olbrzymi dystans do ludzi i niewielkie
wobec nich oczekiwania, a jednocześnie widoczna potrzeba bliskości, zrozumienie
ludzkiej natury, także świadomość własnych słabości. Wszystko napisane prostym,
swobodnie wulgarnym językiem i niejednokrotnie zabawne do łez. Oczywiście, jeśli
zaczniemy lekturę od „Z szynką raz!”, bo inaczej ktoś mógłby go wziąć za
niedorozwiniętego i obleśnego starucha z problemem alkoholowym! O, i już się
rozpisuję… Pytanie, które chcę postawić jest następujące - jajko czy kura? Czy
trzeba być alkoholikiem, żeby lubić tę melanżową prozę, rozpływać się nad
naturalistycznymi opisami jego przyrodzenia zanurzającego się w anonimowych i
łaknących choćby otarcia się o sławę piz*ach czy barowych bójek nad ranem w
alkoholowym amoku? A może właśnie ziejąca z kart jego powieści manifestacja
wolności, zachęta do pozostawania wiernemu sobie mimo niesprzyjających
okoliczności jest tym, co porywa? A tryb życia outsidera i alkoholika czytelnik
zaczyna akceptować i przyswajać dopiero z czasem, wsiąkając w atmosferę
kolejnych opowiadań? W tym przypadku więc fakt, że dobrze się go czyta przy
butelce wina jest wtórny;) Nie raz się zastanawiam czy i w jaki sposób
podobałby mi się Bukowski, gdybym nie piła tyle, co on. Czy to lektura jego
opowiadań miała rozstrzygający wpływ na decyzję, że najlepszy rodzaj śmierci to
ten, który wybrał Ben Sanderson w „Leaving Las Vegas”? Czy, gdyby nie
on, sięgnęłabym po Henry’ego Millera, jednego z JEGO ulubionych pisarzy? Albo
teraz po kolejnego łyka?
I dalej, jaka byłaby moja inteligencja
emocjonalna, gdyby nie uwielbienie dla literatury z zakresu psychologii
społecznej i wywierania wpływu na ludzi? Gdzie najbardziej chciałabym pojechać na
wakacje, gdybym 10 lat temu w małej chatce pod Żywcem nie sięgnęła przypadkiem po
zakurzoną „Rozmowę w ›Katedrze‹”? Jaki wybrałabym kierunek studiów, znając
wcześniej wartką akcję thrillerów prawniczych Grishama…?
Bardzo dużo pytań, prawda? W butelce
odpowiedzi już nie znajdę. Pusta. Poszukam jej więc w literaturze;)
[1] - What’s your agency?
- Instagram!;)
***
Siedemnaście
zalet czytania książek
według Szwedzkiej
Akademii Literatury Dziecięcej
1.
Książka
pomaga nam rozwijać język i słownictwo. Uczy nas wyrażać myśli i rozumieć
innych.
2.
Książka
rozwija myślenie. Dostarcza nam pojęć myślowych i nowych idei, rozszerza naszą
świadomość i nasz świat.
3.
Książka
pobudza fantazję, uczy budować obrazy w wyobraźni.
4.
Książka
dostarcza nam wiedzy o innych krajach i kulturach, o przyrodzie, technice,
historii, o tym wszystkim, o czym chcielibyśmy dowiedzieć się czegoś więcej.
5.
Książka
rozwija nasze uczucia i zdolność do empatii. Wyrabia w nas umiejętność wczucia
się w czyjąś sytuację.
6.
Książka
dodaje sił i zapału. Dostarcza nam rozrywki i emocji. Może rozśmieszyć lub
zasmucić. Może pocieszyć i wskazać nowe możliwości.
7.
Książka
może stawiać pytania, które angażują i pobudzają do dalszych przemyśleń.
8.
Książka
uczy nas etyki. Skłania do namysłu nad tym, co słuszne, a co nie, co dobre, a
co złe.
9.
Książka
może wytłumaczyć rzeczywistość i pomóc w zrozumieniu zależności.
10.
Książka
może udowodnić, że często pytanie ma więcej niż jedną odpowiedź, że na problem
da się spojrzeć z różnych stron. Może podpowiedzieć inne sposoby rozwiązywania
konfliktów niż przemoc.
11.
Książka
pomaga nam zrozumieć siebie. Odkrycie, że są inni, którzy myślą jak my, że mamy
prawo do swoich odczuć i reakcji, umacnia nasze poczucie własnej wartości.
12.
Książka
pomaga nam zrozumieć innych. Lektura książek pisarzy z innej epoki, innego
świata, i odkrywanie, że ich myśli i odczucia nie różnią się od naszych, buduje
tolerancję dla innych kultur i zapobiega uprzedzeniom.
13.
Książka
jest naszym towarzyszem w samotności. Łatwo wziąć ją ze sobą i czytać
gdziekolwiek. Z biblioteki można ja wypożyczyć za darmo i nie trzeba podłączać
jej do prądu.
14.
Książka
jest częścią naszego dziedzictwa kulturowego. Dzięki niej mamy wspólne
doświadczenia i punkty odniesienia.
15.
Dobra
książka dla dzieci, którą można czytać na głos, przynosi radość dzieciom i
dorosłym. Buduje pomost między pokoleniami.
16.
Książka
dla dzieci to pierwsze spotkanie z literaturą - nieograniczonym światem, z
którego czerpiemy przez całe życie. To bardzo ważne spotkanie, gdyż, jeśli nie
zostanie zmarnowane, pokaże, ile może dać dobra literatura.
17.
Literatura
dziecięca wzbogaca kulturę kraju. Daje pracę wielu ludziom: pisarzom,
ilustratorom, wydawcom, redaktorom, drukarzom, recenzentom, księgarzom,
bibliotekarzom... Literaturę dziecięcą można również eksportować przynosząc
krajowi dochód i uznanie za granicą.
***PS. Specjalne podziękowania dla mojego ulubionego penmate'a, który pomógł mi wczoraj dokończyć niniejszego posta rozstrzygając spór między ci*ami a piz*ami. OMG, dziękuję;)
**********
I read therefore I am, or I am what I read?
I am sure you know at least a few
variations of the sayings used in the title of this post - about thinking,
eating, and quite a number of humorous ones (if you read, of course ;)). Today
I want to talk about reading because with a light heart, I can say I love it.
Why actually read? Textbooks and readings - because they are obligatory. All right, some of them actually bring knowledge and
carry the message. But fiction? Looking at the number of books littering the
bookshops’ shelves one just can’t help the feeling that nowadays anyone can be
a writer. It would be best to have connections to start but sometimes a
shocking topic is enough, et voilà! The same story with blogs ;) And
photomodeling[1]. Today, anyone can do anything. (If you can’t imagine
your life without iPhone, iPod, iPad (and iPaid, of course!), try to recall the
times when if someone was late for a meeting, he didn’t have a chance to find
out where everybody was, because THERE WERE NO cellphones). Except that
everyone ‘has no time for anything’ - they only listen to the evening news with
half an ear, and if they come across with a newspaper, they are satisfied with
the headings of articles from the first few pages (unless it’s a daily ‘Fakt’, because
they say that in this case one begins reading from the end). After all, serials
are not gonna watch themselves, rumors spread themselves and alcohol seems so
sad outside our bloodstream. Neither will Facebook itself comment on your BFs’
and GFs’ pictures. If at least people lazed and contemplated music, trying to
figure out English multiple rhymes and metaphors... And so welcome to the
generation of hating everything-misspelling-addicted to Facebook-narcissistic
teenagers. Who doesn’t see the difference between ‘your’ and ‘you’re’. Who use
language which can’t be more simplified and has less in common with the proper
Polish than a polisher. And the worst thing is that not only ignorant teenagers
speak it. Only for them, spending a third of their time in cyberspace, it is a
basic tool of communication. Sadly, I observe similar trends among my educated
friends, including philology graduates. I hate all these ‘thx’, ‘pls’, ‘lol’
abbreviations (I like ‘xo’ tough, because it reminds me of the XO ;)). And spelling
mistakes, ghrrr! Most people are visualizers, so for those who do not read, the
inner automatic spell check does not work, and writing ‘inteligance’ does not
turn on the red light. Real drama ... Reading is also perhaps the last hope for
corpo-rats (if anything can save them yet) who create ridiculous Polish
versions of foreign words instead of using words that already exist in their
own language. As a result of the intensive use of the Internet and mutual
indulgence in everyday life, our language becomes easier and uglier. Apart from
our beloved bad words, the most popular adjective is ‘fucking awesome’ and we
describe our relationship to the object or person exclusively with words ‘cool’
or ‘uncool’. And it’s easy to be simple, it's no challenge. The trick is to
make people to be happy to listen to us. Gentlemen, you must admit, that a girl
of 'oh-fuck-I-got-so-drunk-last-night’ type is not the one you would like to
introduce to your mother. How many positive attributes, on the other hand,
completely not related to speech, we assign to people who express themselves
properly! One instantly straightens up, focuses and nervously starts searching
for a better way to express interest in what he hears than ‘you’re fuckin’
kiddin’ me!’. Most surely I will focus on the verbal communication issues on
another occasion. Don’t get me wrong, it's not about throwing titles of 357
books you’ve read this year (there’s nothing wrong in making notes at
biblionetka.pl tough;)). I don’t want to dwell on the benefits of reading books, this topic was already exhausted by the Swedish Academy of Children's
Literature (http://www.bibliotekaspmich.kylos.pl/zaletyksiazki.php).
I think that someone who likes to
think of himself as something more than half-idiot should read at least couple
of books a year. If you get bored with classic and breathtaking adventure
novels (I love ‘The Count of Monte Cristo’!), there is always crime,
non-fiction, fantasy, romance and ’The World According to Clarkson’. In my
experience, even the most reluctant ones won’t say no to one writer. At least
as I urge (smile). Charles Bukowski. The author whom I like in a very special
way and about whom I could talk long, but now it's not the time for a paean in
his honor (although all is not lost that is delayed...). In brief - a poet and
writer whose work largely describes his own adventurous life and his
experiences with alcohol, women, poverty, gambling, attempts to escape the
system and its requirements, to live possibly independent life. While being very
distant from people and having low expectations of them, at the same time he
apparently needs intimacy, has a great understanding of human nature and is aware
of his own weaknesses. He uses simple, naturally vulgar language and is often
funny to tears. Of course, if you start reading from 'Ham on rye!’, otherwise
one could take him for a retarded and disgusting old man with an alcohol
problem! Oh, and I’m already starting to dwell... The question I want to raise
is which came first, chicken or the egg? Do you have to be an alcoholic to
enjoy this drunken prose, to rave about naturalistic descriptions of his
genitals dipping into anonymous pussies craving to at least rub themselves
against fame, or bar fights about dawn resulting from an alcohol-induced amok?
Or perhaps the manifestation of freedom striking from the pages of his novels
and appeal to stay true to oneself despite the unfavorable circumstances is
what enraptures? And reader starts to internalize the lifestyle of an outsider
and alcoholic with time, after soaking in the atmosphere of another story of
his? In such a case, the fact that it reads well with a bottle of wine is
secondary ;) Sometimes I wonder whether and how I would like Bukowski’s works
if I didn’t drink as much as he did. Did his stories brought me to conclusion
that the best way to die is the one Ben Sanderson chose in ‘Leaving Las Vegas’?
Or, if not him, would I reach for Henry Miller, one of HIS favorite writers? Or
now, would I take another sip?
And
going forward, what would be
my emotional intelligence like, if I wasn’t so much interested in the
literature of social psychology and influence? What would be my perfect holiday
destination if 10 years ago in a small hut somewhere around Żywiec I didn’t find
‘Conversation
in the Cathedral’ all covered in dust? What would I
study, knowing before the fast-paced action of Grisham’s legal thrillers ...?
A lot of questions, right? I will
definitely not find the answers in the bottle. It’s empty. I guess I will have
to look for them in the literature ;)
[1] - What’s your agency?
- Instagram!;)
PS. Special thanks to my favourite panmate who helped me to finish this post by deciding a dispute between pussies and cunts. OMG, thank you;)
***
Seventeen Reasons For Children´s Books
by the Swedish Academy of Children's
Literature
1. Books can entertain and excite us. They can make us
laugh and cry. They can comfort us
and show us new possibilities.
and show us new possibilities.
2. Books help us develop our language and our vocabulary.
3. Books stimulate our imagination and train us in
finding inner images.
4. Books can awaken in us new and interesting issues
which give us something to think
about.
about.
5. Books develop our thinking. They give us concepts to
think with and new ideas. They
widen our consciousness and our world.
widen our consciousness and our world.
6. Books give us knowledge about other countries and other
ways of life, about nature,
technology, history, and everything under the sun that we might want to know more about.
technology, history, and everything under the sun that we might want to know more about.
7. Books develop our capacity to empathise. They give us
a chance to put ourselves in the
position of others and understand their emotions.
position of others and understand their emotions.
8. Books make us reflect on what's right or wrong, good
or bad.
9. Books can explain reality and help us understand how
matters are connected.
10. Books can show us that there's not always only one
answer to a question, but that most
things can be seen from different points of view.
things can be seen from different points of view.
11. Books help us understand ourselves. It strengthens our
self-confidence to realise that
others think as we do and feel as we do.
others think as we do and feel as we do.
12. Books help us understand that all of us are different,
too. Reading books written by
authors from other times and other cultures increases tolerance and helps combat prejudice.
authors from other times and other cultures increases tolerance and helps combat prejudice.
13. Books provide company when we're lonely. They are easy
to take with you and can be
read anywhere. They can be borrowed for free from a library.
read anywhere. They can be borrowed for free from a library.
14. Books are part of our cultural inheritance. They give
us common reading experiences
and a common frame of reference.
and a common frame of reference.
15. A good children's book can be read out loud so that
both young and old enjoy it. It can
be a link between generations.
be a link between generations.
16. Children’s books provide work for many people:
authors, illustrators, editors, printers,
graphic designers, proof readers, photographers, librarians, publishers, book sellers, and
others. Children's books contribute to a rich cultural life. They are important cultural exports,
which make our country known abroad.
graphic designers, proof readers, photographers, librarians, publishers, book sellers, and
others. Children's books contribute to a rich cultural life. They are important cultural exports,
which make our country known abroad.
17. The children's book is our first contact with
literature, a never-ending world, lasting all
our lives.
our lives.
PS. Special thanks to my favourite panmate who helped me to finish this post by deciding a dispute between pussies and cunts. OMG, thank you;)
0 komentarze