Ignorantia iuris nocet

czwartek, czerwca 06, 2013

*Scroll down for the English version*


            Niby mnie to bezpośrednio nie dotyczy, bo nie gromadzę się i nie stwarzam zagrożenia (dla innych). Niby to wyłącznie „na wszelki wypadek”, ale poczucie niepokoju jakoś samo wzbiera.

 
Ciekawe, czy wejście w życie ustawy o środkach przymusu bezpośredniego ma związek z rosnącymi niepokojami społecznymi i niezadowoleniem z rządzącej partii… Świat zna liczne przypadki takich działań władzy, które stopniowo zmierzały do jej wzmocnienia kosztem swobód obywatelskich. Niektóre z nich kończyły się zagładą absurdalnej liczby ludzkich istnień i dzisiaj uczymy się o nich z przejęciem na lekcjach historii. W ogólnym ujęciu, jednym z fundamentów rozwoju cywilizacji zachodniej (w rozumieniu teorii cywilizacji Huntingtona) od zawsze było nadawanie jednostce coraz większych uprawnień i odchodzenie od rządów totalitarnych na rzecz takich, które zakładają większą partycypację członków danej społeczności w sprawowaniu władzy. Jednak wspomniane przypadki każą się zastanowić nad istotą systemów demokratycznych. Czy można je porównać do dostojnego spaceru po linie – próby zachowania równowagi pomiędzy potrzebą zdecydowanych rządów i utrzymania porządku jako podstaw stabilnego rozwoju a chęcią zaspokojenia najważniejszych, jakże różnych i często sprzecznych, potrzeb obywateli? A może raczej do konkursu przeciągania liny, w którym władza ima się wszelkich środków, żeby mieć jak najwięcej benefitów dla siebie i liczy się z opinią drugiej strony tylko w obliczu groźby dyskwalifikacji?

Wszystko jest kwestią percepcji. A na dzień dzisiejszym każdy niezadowolony obywatel bierze dotyczącą go choćby w najmniejszym stopniu regulację prawną do siebie. Ogląda w mediach twarze posłów X i Y, którzy zawiedli jego wyborcze nadzieje i dochodzi do wniosku, że dzisiejsi politycy muszą być kolejnymi wcieleniami dawnych bezdusznych tyranów i oprawców.[1] Nie zakładają, że sprawowanie władzy wiąże się z licznymi ograniczeniami systemowymi (opozycja, lobbyści, chcąca utrzymać status quo elita, krajowy biznes, międzynarodowe koncerny, itd.). Uważają, że do bycia politykiem trzeba być predestynowanym, że trzeba się urodzić takim „obślizgłym gadem” jak komornik czy grabarz. 

A może to tylko nasza zbiorowa histeria? Może klęlibyśmy na władzę bardziej, gdyby w obliczu ataku bandy radykałów na przypadkowych obywateli służby porządkowe, nie mogąc użyć kajdanek, same stały ze związanymi rękami? Przejeżdżaliście kiedyś obok Stadionu Legii w dniu meczu? Gdyby to od Was zależało, pewnie do pałek teleskopowych i kasków dorzucilibyście policji granatniki i miotacze ognia. Zresztą, kto słyszał o Organizacji Narodów Zjednoczonych albo po prostu oglądał „Hotel Ruanda”, bez wątpienia uważa ich siły pokojowe (UN peacekeeping troops) za jedną z najbardziej niedorzecznych konstrukcji wszechczasów. 


Co do samej treści ustawy, nie żebym wkrótce planowała macierzyństwo, ale fakt, że przewiduje ona "zakaz używania środków przymusu bezpośredniego, z wyjątkiem siły fizycznej, wobec kobiet w widocznej ciąży trochę mnie zmartwił. Żaden ze mnie specjalista od dzieci, ale wydaje mi się, że w pierwszym trymestrze też można uszkodzić płód przy użyciu paralizatora. Między wierszami czytam więc, że na służby porządkowe bezkarnie mogą napadać wyłącznie kobiety od piątego miesiąca ciąży. W te, które w stanie błogosławionym są od niedawna, a tym samym wyglądają na zwyczajnie zaniedbane (normalna sylwetka z nienaturalnie dużą oponką tłuszczu na brzuchu), spokojnie można rzucać granatami hukowo-błyskowymi. Zgoda, kobiety w ciąży, nawet te najbardziej waleczne, mogłyby sobie darować udział w zamieszkach. Ale fakt, że ustawodawca to przewidział, daje do myślenia.

Jaki skutek wywoła ta ustawa? Czy rzesze potencjalnych burzycieli porządku publicznego i dyżurnych napadaczy na funkcjonariuszy służb porządkowych dogłębnie przeanalizują swoją postawę, uderzą się w pierś i dwa razy zastanowią, zanim znów zaczną rwać kostkę z bruku? Znając naturalną ludzką skłonność do przekory, może przynieść efekt odwrotny do zamierzonego.

A na koniec tak serio. Przecież to wszystko dla naszego dobra! Ludzie są zbyt niesamodzielni, zbyt od siebie nawzajem zależni, zbyt niezdecydowani i podatni na wpływ, żeby choć marzyć o wolności absolutnej! Nauczmy się może raczej dostrzegać pozytywne aspekty każdej sprawy: 

Nie będzie używana broń gazowa, blokady stawu kolanowego czy zasłony na twarz”. Świetnie! Nie mam pojęcia, na czym polega blokada stawu kolanowego, ale przyznacie, że nie brzmi to przyjemnie! Zakaz zakładania zasłony na twarz? Wybornie! A jednak Polska broni się przed islamizacją![2]

"Możliwe będzie użycie wojska do zapewnienia bezpieczeństwa publicznego” – nie mogło być lepiej! Wszyscy wiemy, że za mundurem panny sznurem. Przy aktualnym tempie życia i ilości codziennych obowiązków, nie każda dziewczyna ma czas jeździć pod płoty jednostek wojskowych. Tradycyjne warszawskie obchody Święta Niepodległości, polegające na demolowaniu centrum miasta, mogą się okazać doskonałą okazją do parowania z żołnierzami! Czymże będzie koszt napraw zniszczonych obiektów wobec zażegnanego widma ujemnego przyrostu naturalnego?

            Nie lepiej od razu?



[1] Dygresja. Nie wiem, w jaki sposób w chrześcijańskim katalogu grzechów jest sklasyfikowana wiara w reinkarnację, ale na pewno jest echem laicyzacji Europy, o której wkrótce napiszę.
[2] Patrz dygresja w poprzednim przypisie.


***



Ignoratia Iuris Nocet


Apparently it does not directly concern me, because I refrain from gathering in assemblies or demonstrations and in principle I pose no threat (to others). They say these regulations are “just in case” as it is better to be safe than sorry but somehow feeling of anxiety is welling up automatically.  



I wonder if the entry into force of the Coercion Measures Bill is anyhow associated with the growing social unrest and dissatisfaction with the ruling party... We know numerous cases of authorities’ actions aimed at extending their power to the detriment of civil liberties. Some of them ended with the extermination of millions of lives which we nowadays study about in history classes. In general, one of the foundations of the Western civilization development (within the meaning of Huntington’s civilization) has always been empowering people and moving away from totalitarian rules in favor of those that assume greater participation of community members in the exercise of power. However, these cases stimulate reflection about the essence of democracy. Can they be compared to a dignified tightrope walking: trying to maintain a balance between the need for strong governance and the maintenance of order - as the cornerstone for stable development - and the desire to meet the most important, yet very different and often conflicting needs of citizens? Or perhaps pulling of a rope, where authorities use any means to get all the benefits and take other party’s opinion into account only when they are faced with the threat of disqualification?

It’s all a matter of perception. And nowadays, each unsatisfied citizen takes personally every legal regulation which may concern him in the slightest degree. In media he is watching faces of X and Y Parliament Members, who disappointed his electoral expectations and concludes that today's politicians must be subsequent incarnations of the old heartless tyrants and torturers.[1] They do not take into consideration the fact that exercising power comes with a number of system constraints (the opposition, lobbyists, elite who want to maintain the status quo, domestic business, international corporations, etc.). They believe that one has to be predestined to be a politician, born a ‘slimy reptile’ as a bailiff or gravedigger.

          Or is it just our collective hysteria? Maybe we would course the authorities even more, if a bunch of radicals attacked random citizens and law enforcement officers stood still with their hands tied, unauthorized to use handcuffs? Have you ever driven by the Legia Warszawa’s stadium on a game day? If it depended on you, apart from telescopic batons and helmets, probably you would additionally equip police with grenade launchers and flamethrowers. After all, whoever have heard of the United Nations or watched ‘Hotel Rwanda’, with no doubt considers the UN peacekeeping troops as one of the most ridiculous of their structures. 

As for the provisions of the Bill, not that I was planning to become a mother anytime soon, but the fact that it prohibits ‘use of coercive measures, with the exception of physical force against noticeably pregnant women’ worried me a little. I'm no expert on children, but it seems to me that using a stun gun can harm the fetus also during the first trimester. So basically between the lines I read that law enforcement can attack with impunity only women from the fifth month of pregnancy. At the newly pregnant, i.e. those appear to be simply neglected (regular silhouette with abnormally big roll of fat on the belly), they can easily throw flashbangs. Alright, pregnant women, even the most valiant, could refrain from participating in the riots. But the fact that the legislator provided for this particular situation, gives a lot of food for thoughts.

What implications will this Bill have? Will multitude of potential public order disturbers and duty attackers of law enforcement officials consider their attitude; will they beat their chests and think twice before pulling out cobblestones again? Knowing the natural human tendency to perversity, this Bill may turn out to be counterproductive.

         Lastly, and seriously. But it's all for our own good! People are not self-reliant, they are too dependent on each other, too hesitant and susceptible to influence, to even dream of absolute freedom! Let us learn in the first place to see the positive aspects of each case: 

‘Use of gas weapons, knee joint locks or face covering shall be forbidden’. Great! I have no idea how the knee joint lock looks like, but it surely does not sound pleasant! The ban on face covering? Delightful! Yet Poland defends itself against the Islamization![2]

‘Military force can be used to safeguard public security’ - could not be better! We all know that women love men in uniform. At the current pace of life and with a number of daily duties, not every girl has the time to stick around the fences of military units. Traditional celebration of the Independence Day in Warsaw, consisting in demolishing of the city center, may prove to be an excellent opportunity to pair with the soldiers! What is the cost of repairing the damaged items compared to overcoming the spectre of negative population growth?

Doesn’t it feel better already?






[1] Digression: I have little knowledge about how believing in reincarnation is classified in the Christian catalogue of sins but it must be an echo of European laicization (which I shall write about one day). 
[2] See the digression above.
 

You Might Also Like

1 komentarze

  1. Kasia, ale z tym ONZ, to nie do końca się zgodzę. Oczywiście, siły mają żałośnie małe uprawnienia, i często dopuszczają do koszmarów(od b. Jugosławii przez Rwande itd), no ale też to nie są komandosi i mają trochę inne cele. Ot takie, jak na tej ładnej piarowo-propagandowej stronie:"
    http://www.unic.un.org.pl/misje_pokojowe/

    Chodzi mi o to, że jednak trochę dobrego robią, choć jednocześnie częśto błądzą.Niedealni, ale potrzebni. Ciężko tu zrobić pełen bilans.
    Kuba

    OdpowiedzUsuń

Subscribe