Dla zrywających z nałogiem nieczytania (cz. I - Non multa, sed multum) / (Breaking a non-reading habit) (part. I - Non multa, sed multum)

środa, października 15, 2014

*Scroll down for the English version*


Część I - Non multa, sed multum


Takie mamy czasy, proszę państwa – na nic nie mamy czasu. Większość z nas żyje w nieustannym pędzie konsumpcyjnym podsycanym poczuciem, że aby nadążyć za postępem cywilizacyjnym, musimy przeczytać cały Internet, obejrzeć wszystkie programy i seriale. O książce z kolei zaczynamy myśleć jak o instytucji archaicznej, nieprzydatnej, bo opisującej przeszłość zamiast jak media dawać wskazówki dotyczące teraźniejszości. I czekamy aż pozostałe księgarnie zmienią szyldy na antykwariaty. 

Nieraz już przytaczałam smutne statystyki dotyczące czytelnictwa w Polsce. W skrócie – czyta co osiemdziesiąty dziewiąty Polak, raz na kwartał, głównie „Fakt”, komentarze na Facebooku i etykiety produktów w supermarketach ( w poszukiwaniu zabójczego glutenu). A przecież tłumaczenie, że książki drogie, biblioteka daleko, a czasu mało, to tylko wymówka. Bo na alkohol pieniądze mamy zawsze. W zależności od stopnia zaawansowania, stanowi od kilku do kilkudziesięciu procent naszego budżetu. Na ten cel niektórzy byliby w stanie naruszyć swoje żelazne rezerwy! Czasu mamy nadto, tylko źle nim zarządzamy - w jaki sposób informacja o tym, co na śniadanie jadła nijak niezwiązana z naszym życiem celebrytka jest ważniejsza od znajomości mechanizmów makroekonomicznych, którym podlegamy? 

23 kwietnia obchodzimy Międzynarodowy Dzień Książki. Jak każdy inny taki dzień (komarów, bitej śmietany i cementu) ma tylko przypominać o wspaniałej instytucji książki. I tak jak nie wielbimy kobiet wyłącznie 8 marca, tak i nie winniśmy sięgać po lekturę tylko tego dnia. Wierzę, że można się zniechęcić do czytania, jeśli koleżanka poleca nieśmiertelny grafomański hit erotyczny, a kolega najnowsze literackie dzieło Sashy Grey. Nie jest też dobrze, nie mając pomysłu, wpaść do księgarni niedaleko przystanku i wypaść z niej z pierwszą lepszą obyczajową miernotą. 

Przyznaję, miewam trudności z dokonywaniem wyborów. Ale o ile w życiu bywa to kłopotliwe, akurat w dziedzinie czytelnictwa z całą mocą mogę bronić stanowiska, że da się mieć ulubionej książki, albo nawet 10 ulubionych książek. Wiele dotychczasowych lektur odegrało istotną rolę w moim życiu. Po niektórych następowała długa refleksja, inne zapamiętałam jako ucieczki doskonałe, po niektórych do dzisiaj się gniewam z ulubionymi niegdyś autorami (mówię to z bólem serca - „Bezsenność” Stephena Kinga; wierzę, że kiedyś mu wybaczę tę popełnioną przez niego literacką zbrodnię). Każda napotkana książka, podobnie jak ludzie, wnosi coś do mojego życia – wiedzę, obserwację, myśl, opinię, słowo, obraz, emocję, wzór do naśladowania. I nie narzuca niczego, tak jak obraz kinowy czy telewizyjny. Każda dostaje od Was swoje unikalne życie – czytacie ją w swoim tempie, nastroju, projektujecie opisane w niej wydarzenia za pomocą własnej, znanej Wam gamy barw, kształtów i doświadczeń. Myśleliście o tym kiedyś w ten sposób?

Poniżej niezobowiązująca, pozbawiona nadmiernego nadęcia, którym lubią szafować absolwenci kierunków humanistycznych, lista propozycji dla tych, którym ciężko zabrać się za lekturę. Rozumiem, lato wzywało na outdoorowe misje. Ale wielkimi krokami zbliża się półroczny w naszym klimacie sezon chowania się przed opadami atmosferycznymi i tycia - nie można wymarzyć lepszego momentu do zerwania z nieczytaniem.

1.           DLA WIELBICIELI PRZYGÓD „Hrabia Monte Christo”  Aleksander Dumas (ojciec) 


Filmu, który uwielbiam (zwłaszcza wersję z 2002 roku w reż. Kevina Reynoldsa), mimo wszystko nie da się porównać z książką. Opowieść o losach niesłusznie uwięzionego na wiele lat młodzieńca porusza do żywego, zapiera dech w piersiach, nie daje odpocząć. Ostateczny dowód na to, że zemsta najlepiej smakuje na zimno.






„W sercu, które nabrzmiało straszliwym bólem, nie ma miejsca dla uczuć pośrednich.”

„(…) na tym świecie nie istnieje ani szczęście, ani nieszczęście – porównujemy tylko stan obecny z tym, w jakim byliśmy. Tylko ten, kto doznał najokropniejszych niepowodzeń, zdoła odczuć najwyższe szczęście.”

„Dopiero nieszczęście odkrywa w ludzkich umysłach skarby nieprzebrane, a tajemne; kto chce wyważyć bramę, musi przeć na nią całym ciężarem. Dopiero w więzieniu skupiły się niejako w jednym punkcie wszystkie moje uzdolnienia, rozproszone w różnych kierunkach, zamknięte w ciasnej przestrzeni zderzyły się ze sobą, a wiesz, że ze zderzenia chmur rodzi się elektryczność; z elektryczności błyskawica; z błyskawicy światło.”



2.               DLA BUNTOWNIKÓW - „Lot nad kukułczym gniazdem” Ken Kesey


Opisane w powieści życie pacjentów szpitala psychiatrycznego jest doskonałą metaforą systemu totalitarnego, w którym za sprawą ogłupiających praktyk i procedur najbardziej cierpi ludzka dusza, a nie ciało. Nawet jeśli widzieliście adaptację filmową tej powieści, zachęcam do sięgnięcia do źródła. Spokojna lektura umożliwi analizę zagadnienia wolności jednostki, jej zależności od systemu, co w przypadku filmu utrudnia hipnotyzująca kreacja Jacka Nicolsona.





„Pierwszy umiera optymizm, po nim miłość, na końcu nadzieja.”

„Wiem tylko, że choć wszyscy mają swoje braki, nic im nie sprawia takiej frajdy, jak wyśmiewanie i poniżanie innych.”

„Człowiek traci grunt pod nogami, kiedy traci ochotę do śmiechu.”



3.              DLA PIJAACZKÓW - „Pod Mocnym aniołem” Jerzy Pilch
 

Co tu dużo mówić – prawdziwa proza dla pijaczków. Jeśli ktoś nie pije, może nie docenić tej wnikliwej analizy i błyskotliwego żartu. Uzna, że autor użala się nad sobą. Albo że próbuje prześmiać i umniejszyć nałogowi, zaprzeczyć jakoby był on jego realnym problemem. Jak ktoś pije, ale umiarkowanie, raczej nie potraktuje tej książki jako przestrogi, bo z pewnością głęboko wierzy, że on nigdy nie przekroczy tej granicy, zza której nie ma już odwrotu. Granica, jak wiadomo, jest płynna. A jeśli ktoś pije tyle, co główny bohater, to może nie mieć czasu (albo siły) sięgnąć po tę lekturę. Podsumowując, dawno tak szybko nie pochłonęłam książki. Dosłownie na dwa łyki.


  


„Piję, bo piję. Piję, bo lubię. Piję, bo się boję. Piję, bo jestem obciążony genetycznie. Wszyscy moi przodkowie pili. Pili moi pradziadowie i dziadowie, pił mój ojciec i piła moja matka. Nie mam ani sióstr, ani braci, ale jestem pewien: gdyby byli na świecie, wszystkie moje siostry by piły i wszyscy moi bracia również by pili. Piję, bo mam słaby charakter. Piję, bo coś mi się przestawiło w głowie. Piję, bo jestem zbyt spokojny i chcę się ożywić. Piję, bo jestem nerwowy i chcę ukoić nerwy. Piję, bo jestem smutny i chcę rozweselić duszę. Piję, kiedy jestem szczęśliwie zakochany. Piję, bo daremnie szukam miłości.

Piję, bo jestem zbyt normalny i potrzebuję odrobiny szaleństwa. Piję, gdy coś mnie boli i chcę ukoić ból. Piję z tęsknoty za kimś. I piję z nadmiaru spełnienia, kiedy ktoś przy mnie jest. Piję, kiedy słucham Mozarta i kiedy czytam Leibniza. Piję z powodu cielesnego uniesienia i piję z powodu seksualnego głodu. Piję, kiedy wypijam pierwszy kieliszek, i piję, kiedy wypijam ostatni kieliszek, wtedy piję tym bardziej, ponieważ ostatniego kieliszka nie wypiłem nigdy.”



c.d.n.


***

Breaking a non-reading habit

Part I – Non multa, sed multum

These are the times we live in, ladies and gentlemen – nobody has time for anything. Most of us live in a constant consumption rush fueled by a feeling that in order to keep up with the progress of civilization, we must read the entire Internet, see all the TV programs and series. In turn, we begin to think of books as an archaic institution which is useless because it describes past instead of guiding us through the present, like media (reportedly) are. And we just wait until the remaining bookstores change their doorplates to “second-hand bookshops”.
I have already mentioned the sorrowful statistics on readership in Poland. In short – only every eighty-ninth Pole reads; he reads once a quarter, mainly "Fakt" tabloid, comments on Facebook and products’ labels (in search of a killer gluten). And yet, saying that books are expensive, libraries are too far, and we don’t have enough time are just excuses. Because for example, we always have enough money for alcohol. Depending on advancement, it constitutes several to a dozen or so percent of our home budget. For this very purpose, some would be ready to drawn on their reserves! We also do have a lot of time, we just manage it poorly - how the information about what some in-no-way-related-to-out-live celebrity ate for breakfast is more important than knowledge of macroeconomic mechanisms, which we subject to?
On April 23 we celebrate an International Day of the Book. Like any other of international days (of mosquitoes, whipped cream and cement) it is just a reminder of the great institution of a book. And the same as we do not worship women only on March 8, we should not read only on that day. I can imagine that one may become discouraged to read, if a friend recommends him an immortal graphomanic erotic bestseller or the latest literary work of Sasha Grey. It is also no good to rush into a bookstore at the bus stop and grab a random moral mediocrity.
I admit that I sometimes have difficulties in making choices. But as far as this might be troublesome in everyday life, in a reading field I can definitely defend the position that it is impossible to have one favorite book, or even 10 favorite books. Many of my previous readings played an important role in my life. Some were followed by a long reflection, other were a perfect escape, after some of them I have been angry with my once favorite authors (I say this with heavy heart - "Insomnia" by Stephen King; I still hope that one day I will forgive him that terrible crime committed to the literature). Each book I hit upon, alike people, brings something to my life - knowledge, an observation, a thought, an opinion, a word, an image, an emotion, a role model. It’s not as suggestive as pictures in cinema or television. Each book get its unique life from you – you read it at your own pace and in different moods, you visualize events described in a book using a range of colors, shapes and experiences you are familiar with. Have you ever thought about it this way?
Below you will find an informal, devoid of excessive pomposity characteristic of humanistic departments’ graduates, list of recommendations for those who have difficulties in getting down to read. I understand, summer has called for some outdoor missions. But a half-a-year (typical in a temperate climatic zone) season of hiding from precipitation and gaining weight is coming - one cannot dream of a better moment to break his non-reading habit.

1.           FOR ADVENTURERS – „The Count of Monte Cristo” Alexandre Dumas
A movie that I love (especially the 2002 version directed by Kevin Reynolds) is still incomparable with the book. The story of an unlawfully imprisoned for many years young man is touching, takes one’s breath away and leaves no time to get some rest. The ultimate proof that revenge is a dish best served cold.
„In a heart filled with terrible pain there is no space for intermediate feelings.”

„“There is neither happiness nor misery in the world; there is only the comparison of one state with another, nothing more. Only a man who has felt ultimate despair is capable of feeling ultimate bliss.

“- What would you not have accomplished if you had been free?
"- Possibly nothing at all; the overflow of my brain would probably, in a state of freedom, have evaporated in a thousand follies; misfortune is needed to bring to light the treasures of the human intellect. Compression is needed to explode gunpowder. Captivity has brought my mental faculties to a focus; and you are well aware that from the collision of clouds electricity is produced — from electricity, lightning, from lightning, illumination.”

2.              FOR REBELS – „One Flew Over the Cuckoo's Nest” Ken Kesey
Live of a psychiatric hospital patients' described in this novel is a perfect metaphor for a totalitarian system which, through stupefying practices and procedures, harms human soul much more than his body. Even if you have seen the movie, I encourage you to delve into the source. A quiet reading will allow you to analyze issues of individual’s freedom and its dependence on the system, which in the case of a film is hampered by a mesmerizing creation of Jack Nicolson.

„As first dies the optimism, later love and in the end – hope.”

„I only know that although everyone has his shortcomings, nothing makes as much fun as humiliating and belittling others.”

“Man, when you lose your laugh you lose your footing.”

3.              FOR AALCOHOLICS – „The Mighty Angel” Jerzy Pilch
A real prose for drinkers. If you don’t drink, you may not appreciate this in-depth analysis and brilliant sense of humor. You may find the author wallow in self-pity. Or think that he tries to mock or ignore his addiction, deny it is his real problem. If you drink, but moderately, you will not treat this book as a kind of warning, because most certainly you deeply believe that you will never cross a border after which there is no turning back. This boundary, as we all know, is smooth. And if you drink as much as the main character, you may not have the time (or power) to reach for this reading. In conclusion, it’s been a while since I last absorbed a book so quickly. Literally two sips.

“I drink because I drink. I drink because I like it. I drink because I’m afraid. I drink I’m genetically predisposed to. All my progenitors drank. My great-grandparents and grandparents drank, my father drank and my mother drank. I have no sisters or brothers, but I’m certain if I did all my sisters would drink and all my brothers would drink too. I drink because I have weak character. I drink because there’s something wrong with my head. I drink because I’m too quiet and I’m trying to be more lively. I drink because I’m the nervous type and I’m trying to calm my nerves. I drink because I’m sad and I’m trying to raise my spirits. I drink when I’m happily in love. I drink because I’m searching for love in vain.
I drink because I’m too normal and I need a little craziness. I drink when I’m in pain and I need to ease the pain. I drink out of longing for someone. I drink from an excess of fulfillment when I’m with someone. I drink when I listen to Mozart and when I read Leibnitz. I drink out of sensual pleasure and I drink out of sexual hunger. I drink when I finish my first glass and I drink when I finish my last glass; at such time I drink all the more, because I’ve never yet drank my last glass”.

t.b.c.

You Might Also Like

1 komentarze

  1. Nareszcie! Doczekałam się kolejnego wpisu! Nawiązując do tekstu, zdecydowanie częściej powinnaś tutaj "COŚ" zamieszczać, w przeciwnym razie Twoi czytelnicy (w tym ja!) "polepszą" statystyki czytelnictwa w Polsce!;) Jeśli chodzi o książki, to rzeczywiście ciężko jest zabrać się za czytanie, może dlatego, że wymaga to od nas poświęcenia czasu...zatrzymania się w tym szalonym pędzie za czymś...Dużo łatwiej sięgnąć po krótki ale treściwy tekst taki jak Twój!;) Zobaczyłam wieczorem, że dodałaś nowy (od 5 miesięcy!) tekst,ale stwierdziłam, że jestem zbyt zmęczona i przeczytam go jutro...i jaki jest efekt? przez godzinę wierciłam się na łóżku i umierałam z ciekawości aż wstałam i jestem i czytam o 3 w nocy!;D Wnioski wyciągnij sama!;D

    OdpowiedzUsuń

Subscribe